Demon Hunters#2
















Demon Hunters


Rozdział II


- Lot do Berlina trochę potrwa, możemy w tym czasie opracować plan- Powiedział Hansel i usiadł na przeciwko Kary

- Jaki plan? W Berlinie mamy tylko sprawdzić czy żaden grób nie został otwarty na cmentarzu- Przypomniała mu- W Filadelfii przyda nam się plan i to porządny

- Nawet na cmentarzu mogą nam się przytrafić różne rzeczy bo to cmentarz, w dodatku niemiecki- Dodał

- Co ty nie powiesz

- Kara błagam Cię, wiem,że mnie nie lubisz, ale mamy ze sobą pracować więc zawieśmy broń na jakiś czas

- Co? Hansel nigdy nie powiedziałam,że Cię nie lubię, nie jestem z Tobą skłócona, nie dopowiadaj sobie

- To czemu ciągle mnie krytykujesz?

- Ja Cię krytykuję? Hansel błagam

- Kara wiem

- Co wiesz?

- W.I.E.M- Przeliterował mi bardzo wolno

- A.L.E  C.O. W.I.E.S.Z?- Zrobiła dokładnie to samo co on przed chwilą Hansel także zapytała wolno

- Wiem,że się we mnie podkochujesz

- Co!??? Zgłupiałeś?

- Oj nie zaprzeczaj

- Hansel sypiasz z każdą napotkaną dziewczyną już nie wspomnę o tych w akademii. Co prawda nie ma ich dużo, ale jednak. Jeśli już to się Tobą brzydzę

- O...Oho, to bolało- Udał,że ma zawał

- I dobrze, może w końcu ktoś Ci powie prawdę którą powinieneś usłyszeć, ja jeśli nawet bym była z Tobą to już dawno bym Cię rzuciła

- Nie rań mnie błagam

- Uspokój się, mam Ci przypomnieć akcję z przed trzech miesięcy?

- Nie musisz

- No

***

Hansel wylądował na polu. Co jak co, ale pilotem to on był świetnym. Zabrali plecaki z bronią i wysiedli z odrzutowca. Za nim ruszyli na cmentarzu Hansel jeszcze rzucił zaklęcie maskujące,żeby nikt nie zobaczył ich odrzutowca. Czarownikiem też był dobrym, rzucił czar,a nasz odrzutowiec zniknął, stał się niewidzialny po prostu

- Dobra możemy iść- Powiedział

Odwrócili się i poszliśmy w stronę cmentarza

- Nigdy nie myślałeś,żeby się zmienić?- Zapytała go, dorównując mu kroku

- Co? Ale o co Ci chodzi

- Jak ty możesz tak robić? Sypiać z każdą napotkaną dziewczyną przecież to ohyda- Stwierdziła

- Po pierwsze. Nie sypiam z każdą, a po drugie. Lubię tylko te ładne

- Fuj, jesteś obleśny- Przyznała krzywiąc się

- Nic na to nie poradzę,że mam piękną urodę

Tak, Hansel należał do tych którzy uwielbiali się zachwycać sobą, może nie był narcyzem, ale też nie zaniedbywał swojego wyglądu. Zawsze nosił czarne spodnie ( jeansy) czarne buty, czarną koszulkę albo białą i czarną kurtkę skórzaną wiecie taką jak na motor, do tego miał skórzaną opaskę na prawym nadgarstku ( też czarną) pod którą miał specjalny,że tak powiem tatuaż. Kara też miała kilka, ale to są tak jakby takie specjalne znaki które może się to wydawać dziwne, ale dają nam moc, Hansel miał takie na nadgarstku ( Po to właśnie nosi tą opaskę) miał taki na szyi, na plecach i na przed ramieniu, a ona miała takie na obojczyku, na nodze, na ramieniu i na przed ramieniu oraz wzdłuż ręki. Normalnie fajnie

- Ale tak serio nie myślałeś,żeby się związać z jakąś dziewczyną, ale tylko jedną na zawsze?- Zasugerowała mu

- Po co?- Zapytał głupio

- Jak to po co? Żeby mieć tylko jedną dziewczynę tę w której na prawdę się zakochasz, a nie lafiryndy na jedną noc która potem nawet nie pamięta twojego imienia

- Nie potrzebuję stałego związku, a poza tym żadna mnie nie chce- Dał jej do zrozumienia

- A kto by Cię nie chciał, mądry, przystojny, inteligentny, do tego świetny czarownik- Zaczęła wymieniać

- Jednak na mnie lecisz

- Żartujesz? Nie lecę na Ciebie i nigdy nie leciałam

- Jeszcze będziesz lecieć

Ona się na niego spojrzała z niedowierzaniem, a on tylko mrugnął do niej

- Jesteśmy- Powiedział

- Fajnie, brama jest zamknięta, jak dostaniemy się do środka? Masz jakiś pomysł?- Zapytała go

***

On chwilę popatrzył i zaczął szeptać jakieś czary i już po chwili drzwi się otworzyły

- Panie przodem- Przepuścił dziewczynę

- Dziękuję

Weszliśmy na teren cmentarza, Hansel zamknął za nami bramę, a potem ruszyliśmy przed siebie, szliśmy równo i rozglądaliśmy się

- Ciekawe miejsce- Przyznała

- Bardzo

- Przyznam szczerze,że od cmentarzy wolę jakieś stare psychiatryki które są nawiedzone, albo więzienia- Kara była nieco dziwna

- Będziesz miała uciechę jak polecimy do Filadelfii- Pocieszył ją

Szli tak przez kolejne alejki, nie było tu nic konkretnego albo co by znudziło nas niepokój

- Czy Hunter wspomniał jaki konkretnie grób mamy sprawdzić?-Zapytała

- Nie, przynajmniej mnie nic nie mówił, a Tobie?

- Mnie też nie mówił

- No to mamy zagadkę, nie wiem czego szukać ani nie wiem co robić- Przyznał rozglądając się

- Dziwne,że nie ma tu nikogo nie?

- To cmentarz wojenny, tu nikogo już nie chowają

- No nie wiem

- Nie ma już niemieckich żołnierzy więc kogo mieliby tu chować? Samych siebie?- Stwierdził Hansel po czym zaczął się cicho śmiać

Tak Hansel ma dziwne poczucie humoru, potrafi żartować z takich rzeczy,że niektórzy mogliby z łatwością uznać go za idiotę, albo potrafi też żartować w takich miejscach i w bardzo nieodpowiednich sytuacjach,że aż czasami przesadza i to bardzo... No, ale cóż co się poradzi ,że on ma takie dziwne poczucie humoru?

- Czego my właściwie tu szukamy?- Zapytała

- Jeśli się nie mylę, a na pewno się nie mylę to mamy po prostu sprawdzić czy żaden niemiecki trup nie wydostał się na zewnątrz i tyle- Wyjaśnił

Jakiś czas później


Chodzili tak po tym cmentarzu można powiedzieć, że  jak debile, do tego zaczynało się robić ciemno, a Kara była głodna

- Dobra możemy wracać- Stwierdził Hansel

- Jak to? Nie sprawdziliśmy jeszcze ostatniej części cmentarza czyli katakumb

- Nic się nie dzieję, jest tu tylko kilka osób którzy przyszli postawić lampki na grobach, nigdy tego nie zrozumiem, a poza tym nic, cisza jak w grobie- Znowu to samo

- Żeby nie było,że znowu jakiś demon nam ucieknie w świat

- Nic się nie dzieje, idziemy, zjemy coś, trochę odpoczniemy, a potem polecimy do Filadelfii rozprawić się z tamtymi " duchami"- Zrobił cudzysłów w powietrzu

- Ok.

Szli w stronę bramy wyjściowej, mijali ich ludzie którzy po prostu przychodzili odwiedzić groby swoich bliskich i zapalić znicz

- Guten Abend

Minęła nas jakaś starsza Pani, my tylko kiwnęliśmy głowami i poszliśmy dalej

- Jak Ci ludzie mogą tak żyć?- Zapytał

- Co? O co Ci znowu chodzi

- Spójrz na nich, wstają, chodzą do pracy, jedzą, kładą się spać itd. Zwykli ludzie są tacy nudni- Przyznał

Ona spojrzałam się na niego

- Ty też wstajesz, chodzisz do pracy, śpisz i jesz

- Ale ja nie chodzę do pracy codziennie to raz, dwa moja praca jest ciekawsza niż ich, do tego jestem nieśmiertelny, nigdy nie umrę- Wrzasnął

- Drzyj się głośniej, żeby wszyscy Cię usłyszeli- Poradziła mu

- Wybacz, ale nieśmiertelność jest chujowa, czasami może się znudzić

Aha zapomniała powiedzieć,że Hansel ma też jedną wadę i to poważną. Klnie jak szewc. Bluźni jak nie wiem co, czasami to jest nawet śmieszne, ale czasami irytujące

- Spójrzmy na to też z innej strony. Nieśmiertelność jest też fajna, nie musisz się przejmować swoim życiem, nie musisz się bać,że dopadnie Cię jakaś choroba, nie musisz się bać,że ktoś Cię może zabić- Wymieniła mu wszystkie pozytywne strony nieśmiertelności

- Ha ha

Wyszli z cmentarza i poszli do swojego odrzutowca, Hansel otworzył drzwi po czym wsiedli do środka, trochę posiedzieli, a potem nagle pojawił się hologram Huntera

- Słuchajcie mam dla was dobrą wiadomość- Powiedział

- Jaką?- Zapytała siedząc na kanapie

- Nie musicie lecieć do Pfauen Insel, zajęli się już tym Era i Ariel więc wy macie tylko polecieć do Filadelfii i rozprawić się z tamtymi duchami- Wyjaśnił

- Super, też mi dobre wieści- Zakpił Hansel

- Jednak musicie uważać na siebie bo tam na prawdę mogą was spotkać różne rzeczy- Ostrzegł nas

- Jasne, nie musisz nam o tym przypominać bo z gorszymi rzeczami walczyliśmy- Przyznała

- Wiem o tym, ale i tak uważajcie na siebie- Poprosił Hunter po czym zniknął

Ja spojrzałam się na Hansela

- Więc co robimy? Lecimy czy coś zjemy?- Zapytała go

On się rozejrzał po odrzutowcu

- Zjemy, znam niezłą knajpkę niedaleko stąd- Powiedział

- Skąd?

- Byłem już w Berlinie


Siedzieli z Hanselem w tej knajpce i faktycznie, wnętrze dosyć przyjemne, zobaczymy jak z jedzeniem. Spojrzała na Hansela który stał przy ladzie i płacił. Nie  nie umknęło jej, że jakaś sztuczna lalka się na niego patrzy z rządzą w oczach, po chwili zobaczyła ,że się podnosi i idzie w kierunku kasy, więc ja także się podniosłam i szybko podeszła do Hansela

- I jak?- Zapytała

- Co? A tak, wezmę na wynos, nie będziemy tutaj jeść- Oznajmił

- Czemu?

- Bo tak

Oparłam się o jego ramię i kątem oka zobaczyła jak tamta rezygnuje z podejścia do Hansela, chociaż ona wygląda zbyt sztucznie jak na człowieka. Coś mi tu nie gra

- Hej, co jest?- Zapytał zdziwiony Hansel

- Nic, zmęczona jestem

- Oj, musisz mieć siłę na jutro, Filadelfia to piękne miasto

- Urocza z was para- Stwierdziła sprzedawczyni

My się na nią spojrzeliśmy zaskoczeni, nikt do tej pory nie brał nas za parę

- O nie! My nie jesteśmy parą- Zaprzeczyła

- Nie? Więc przepraszam, ale na prawdę pięknie wyglądalibyście razem- Przyznała

Jej się trochę głupio zrobiło i to bardzo, a Hansel poczuł się zawstydzony? Tak to można było wywnioskować po jego minie

- Dziękuję, my już pójdziemy- Stwierdził

Wziął torbę z jedzeniem i wyszli z budynku, szli w stronę odrzutowca jednak karze coś nie dawało spokoju jakby ktoś za nimi szedł albo ich śledził, dyskretnie się odwróciła, ale nikogo nie było, ale jej słuch wyczuł kroki

- Hansel

- Co

- Chyba nas ktoś śledzi

- Co? Ja nic nie słyszę

- To chyba ta dziewczyna z tej knajpy w której byliśmy, z nią jest coś nie tak

- Idźmy tak jakby gdyby nic, wejdziemy do środka, a ja zaczekam sobie za odrzutowcem- Poradził

Poszli więc w stronę odrzutowca, gdy Hansel zdjął osłony weszliśmy na pokład, drzwi się za nimi zamknęły. W odrzutowcu były czarne szyby więc było to tak, oni wiedzieliśmy wszystko natomiast osoba z zewnątrz nie mogła zobaczyć nic co jest w środku. Hansel wyszedł drzwiami od prawej strony, a Kara została w środku z ich żarciem ( jakby coś się stało jedzeniu to Hansel by ją zabił, on jest strasznym żarłokiem, chociaż ćwiczy i trzyma wagę to jest chudy, ale wysportowany. Może dlatego jest chudy bo szybko biega więc spala 1000 kalorii)

Hansel:

Stałem sobie za odrzutowcem i podziwiałem krajobraz lasu, albo nie wiem czego, ale na pewno to był las. Po chwili usłyszałem hałas i już wiedziałem,że ktoś się kręci obok naszego odrzutowca. Wychyliłem się zza ścianki i zobaczyłem tą dziewczynę o której wspominała Kara, chciała wejść do środka, ale nie mogła bo nasz odrzutowiec jest taki,że wejść mogą tylko łowcy, a inni ludzie nie mogą wejść no chyba,że za zgodą któregoś z nas. Oparłem się o okno i postanowiłem się odezwać

- Szukasz kogoś?- Zapytałem ją

Ona odwróciła się wyraźnie zaskoczona

- Nie, zaciekawiła mnie twoja maszyna i tyle- Odpowiedziała

Kłamstwo, kto jak kto, ale wyczuwam kłamstwo już po pierwszym słowie

- Zaciekawiła Cię? Chciałabyś zaspokoić swoją ciekawość?- Zapytałem ją

- Tylko jeśli ty mnie oprowadzisz

Podeszła do mnie, a ja się zacząłem śmiać jak opętany

- Ja pierdole, nigdy nie myślałem,że demony są tak łatwo wierne- Przyznałem rozbawiony

- Co? Jakie demony? O czym Ty mówisz?- Zaczęła się denerwować

Ja się wyprostowałem, odszedłem kawałek po czym wyciągnąłem przed siebie dłoń i trzy palce  i zacząłem mówić w jej stronę

- Dicite nomini tuo in deamonium!- Wyrecytowałem

Ku mojemu zaskoczeniu nic się nie stało przez mina mi lekko zrzedła

- Kim ty jesteś?- Zapytała

- Ach!- Zacząłem się śmiać ponownie- Cholera bym zapomniał, jesteśmy w Berlinie, ty jesteś niemieckim demonem więc trzeba do Ciebie przemówić w twoim języku- Palant ze mnie

- Co? Dobrze się czujesz?

Ponownie wyciągnąłem dłoń w jej stronę i zacząłem mówić tym razem po niemiecku

- Sag dem Dämon deinem Namen!- Powiedziałem na co ona od razu upadła na ziemię- Aha jednak podziałało- Cur apparene in terra?

Ona nie odpowiedziała bo zaczęła się zwijać z bólu

- No nieźle Hansel wiedziałam,że jakiś demon nam się tu panoszy- Z odrzutowca wyszła Kara

Po chwili stanęliśmy oboje nad nią

- Jak myślisz Karo co z nią zrobimy?- Zapytałem

- No jak to co? Zabijemy, demony przecież nie mogą chodzić po ziemi- Stwierdziła- Quod nomen tibi est?- Zapytała

- Et quid suus ' non prohibere postest venire- Demon zaczął mówić przez co ja się wkurzyłem

- Sag dem Dämon deinem Namen?- Powtórzyłem

- Vos moriar. Omnes peribant venatores, et mumdus conversus est in inferno - Demon cały czas gadał jakieś pierdoły w które ja nie wierzyłem

- Quod nomen tibi est!?- Powtórzyła Kara która była zła. Demon zaczął się śmiać

- Quod nomen tibi est!!!!?- Krzyknąłem

- Galla

Powiedział demon, a ja mu przegapiłem w twarz i zabiłem, a demon wyparował. Spojrzałem na Kare

- Co mogło znaczyć to co mówił?- Zapytała

Długo milczałem bo nie wiedziałem co mam odpowiedzieć

- Hansel!

- Co? Nie wiem co to mogło znaczyć- Odpowiedziałem- Przynajmniej znamy jego imię- Stwierdziłem

Weszliśmy do środka odrzutowca, ja zamknęłam drzwi. Zjedliśmy jedzenie, a potem ja usiadłem na miejscu pilota i odpaliłem silniki, chwilę później podniosłem maszynę i polecieliśmy w kierunku Filadelfii

...................................................
...................
Rozdział II
.................
To są moje własne pomysły więc jeśli ktoś lubicie historie Science Fiction to to opowiadanie jest w sam raz dla was

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Son of the Devil#2

Daughter of church of Night#3