Daughter of church of Night#1



Daughter of church of Night

Rozdział I


- Gdzie tym razem wyruszasz?- Pytam swojego ojca który po raz kolejny opuszcza nasz dom

- Kochanie wiesz,że moja praca jest ważna i niebezpieczna? Muszę nadzorować pewne pewne zadanie

- Jesteś arcykapłanem, ty nie pracujesz tylko wydajesz polecenia

- Elverine posłuchaj wiem,że się martwisz,ale spokojnie

- Mylisz się ojcze, nie martwię się odkąd moja mama zginęła już dawno przestałam się o Ciebie martwić- Dałam mu jasno do zrozumienia- Chyba Szatan się o Ciebie dopomina

- Ty też wyjeżdżasz. Zostawię Cię u przyjaznych ludzi, nie musisz się obawiać nikt Cię tam nie skrzywdzi

Ja się zatrzymałam w połowie drogi do mojego pokoju

- Słucham? Ty sobie wyjeżdżasz na jakieś polowanie na czarownice,a mnie pordzuczasz jakimś kreaturom? Brawo właśnie odezwała się twoja chamowata, ojcowska miłość,aż rzygać mi się chcę- Powiedziałam zła

- Przebierz się, za chwilę ruszamy

- Po moim trupie

- Elverine!

- Odczep się, przyznaj,że boisz się mojej mocy i tego co jestem w stanie zrobić i przez to nie chcesz zostawić mnie w domu- Wkurzyłam się na niego

- Skarbie twoja moc jest potężna i...

- I mogę zrobić Ci krzywdę jeśli mnie wkurzysz tato- Poszłam na górę i przebrałam się

***


Gdy dojechaliśmy na miejsce co trochę się zeszło, a samochód się zatrzymał, ja wysiadłam z samochodu i zobaczyłam,że to jakiś las?

- Co to za zadupie?- Zapytałam go

- To twierdza zakonu Ren

- Jakiego zakonu? To jakaś ciemna instytucja? Czy ciemnogród który nigdy nie widział cywilizacji?- Zapytałam ojca

- Daruj sobie te docinki

- Chcecie mnie spalić na stosie? Nie uda Ci się to- Zwróciłam się do jego ojca, nienawidzę go za to,że jest taki oschły i egoistyczny

- Elverine nikt nie chce Cię spalić, po prostu chcę, żebyś była bezpieczna na czas mojej nieobecności

- Doskonale umiem o siebie zadbać sama, nie potrzebuję niańki

- Chodźmy do środka

Wywróciłam oczami z niedowierzaniem i poszłam za ojcem do tego zamku, twierdzy czy budynku. Dla mnie to wygląda jak jakiś hangar na ziemi.

Weszliśmy do środka,a tam normalnie wszystko na czarno

- Gratuluję tatusiu przyprowadziłeś mnie do egzorcystów

- Mówiłem Ci

Po chwili przyszedł jakiś nadęty generał wnioskując po jego stroju to był jakiś dziwny, do tego rudy...

- Arcykapłanie, to zaszczyt Pana gościć

- Słodki Szatanie- Przyznałam

- Generale wybaczy Pan słowa mojej córki,ale ona jest dość specyficzną osobą

- I to jak specyficzną,  radzę nie wchodzić mi w drogę bo może się to skończyć źle- Ostrzegłam go

- Elverine- Uprzedził mnie mój ojciec

- Mówiłeś coś? Ja się Ciebie nie słucham, jestem dorosła i mogę robić co mi się tylko podoba

- Zapewniam Panienkę,że będzie się tutaj Panienka czuła jak u siebie- Zapewnił mnie

- Panienka- Przyznałam- Nie jestem tak młoda jak się Panu wydaję, ale...- W tej chwili duże metalowe drzwi się otworzyły,a do hali wszedł jakiś gościu niczym robot, ja się patrzyłam na niego jak na jakiegoś kosmitę

- Generale co tu się dzieje?- Zapytał jakby mechanicznym głosem

Ja się patrzyłam na niego z otwartą gębą

- Ja nie mogę Terminator- Przyznałam zszokowana

- Radzę Ci ostrożnie dobierać słowa dziecko

Ja o mało co się nie zaczęłam śmiać

- To jest sam Arcykapłan,a to jego córka- Szepnął ten rudy do robocopa

Ten nagle zatrzymał wzrok albo nie wiem co na mnie

- Trochę szacunku Ren

- I co się gapisz robocie? Rozumiem,że rzadko zajmujesz to coś- Wskazałam na jego hełm? Albo coś w tym stylu- Ale nie gap się na mnie jak na jakąś postać ze swojej wyobraźni- Uprzedziłam go

- Elverine! Zachowuj się chociaż raz- Uprzedził mnie mój jaśnie wielmożny tatuś

- Będę się zachowywać tak jak mi się podoba,a może już zapomniałeś,że ja jestem wcieleniem zła?

- Proszę wybaczyć mistrzu,ale moja córka już tak ma

Jakiś czas później:

Tatusiek sobie pojechał zostawiając mnie w tej dziurze, ja nie wiem jak tu wszyscy wyglądają tak jak ten dziwak to ja się zabiję i to dosłownie. Pokój w którym mieszkam jest jak na moje wymagania świetny tutaj tatusiek się postarał. Postanowiłam się trochę rozejrzeć,  jestem córką arcykapłana więc nikt mnie nie tknie,a jeśli nawet to nie dożyję jutrzejszego dnia

Wyszłam z pokoju i poszłam przed siebie

- W czymś Ci pomóc?- Usłyszałam czyjś głos za sobą

- O kurwa!- Odwróciłam się i zobaczyłam tego rudzielca- Nie, tak sobie chciałam tylko pozwiedzać

- Nie powinnaś chodzić sama po tym budynku

- Bo ten blaszany przygłup może mnie złapać? Sorry,ale ja się go nie boję- Dałam jasno do zrozumienia

- Ten o którym tak mówisz jest najważniejszy w całym zakonie więc mimo wszystko uważaj jak na niego mówisz- Poradził mi

Zaśmiałam się... Odwróciłam się i poszłam przed siebie

- Super już widzę,że będę się tu nudzić- Powiedziałam do siebie

- Chyba nie powinno Cię tu być- Ktoś stwierdził niż zapytał

Ja się odwróciłam i tak stałam oko w oko z tym blaszanym typem

- Na szczęście nie ty będziesz o tym decydował- Odpowiedziałam

- Nie bądź taka pewna siebie bo nawet nie wiesz kto stoi przed Tobą

- Doskonale wiem. Typ który najwyraźniej ma coś z głową bo zamiast twarzy widzę blachę- Podeszłam do niego i mimo,że miałam obcasy na nogach był wysoki,ale mnie to nie przerażało- A ty jesteś odrażający

Chciałam go wyminąć,ale ten złapał mnie za przed ramię i ścisnął tym samym mnie zatrzymując

- Radzę Ci nie obrażaj mnie bo jesteś tylko rozpieszczoną dziewuchą która myśli,że może wszystkim rozkazywać- Powiedział wyraźnie wkurzony

Za to ja się zaczęłam śmiać i momentalnie wyrwałam się z jego uścisku i sama złapałam go za za rękę po czym użyłam swojej mocy po czym po prostu go nią potraktowałam przez co padł na kolana

- Ech!- Westchnęłam- Prędzej czy później kończycie na kolanach- Przybliżyłam się do niego- Pora wyjaśnić sobie kilka zasad


***


Wyszłam ze swojego apartamentu i skierowałam się do tego pomieszczenia które inni nazywają jakimś centrum dowodzenia. Weszłam do środka i zastałam tam tylko tego rudzielca, ale weszłam i usiadłam sobie na fotelu jak gdyby nigdy nic

- Co?- Zapytałam go

- Właściwie to czegoś potrzebujesz czy coś się stało?- Zapytał udając grzecznie wychowanego

- Tak, właściwie to szukam kogoś. Tego blaszaka bo mam z nim do pogadania

- Szukasz Rena? Już Ci znalazł za skórę?- Zapytał

Ja się popatrzyłam na niego

- I to bardzo, gościu uważa się za Boga którym nie jest,ale nie mam zamiaru tolerować tego jak on mnie traktuję

- Życzę powodzenia, on ma trudny charakter i lepiej z nim nie zadzierać- Ostrzegł mnie

- Ja się go nie boję i gwarantuję, że jeszcze mu pokaże kto tu rządzi- Zapewniłam go

Po chwili jak na zawołanie wszedł blaszak

- O i właśnie na niego czekałam, musimy sobie wyjaśnić parę kwestii- Powiedziałam wrogo do niego

- Posłuchaj dziewczyno! Nie jestem z Tobą na ty rozumiesz!?- Krzyknął i wyciągnął przed siebie rękę,ale ja tylko stałam i patrzyłam na niego jak na idiotę

- Co to ma być? Jakieś voodoo? Daruj sobie, na mnie takie sztuczki nie działają. Za to ty- Wstałam z fotela i stanęłam na przeciwko niego- Ty masz wygórowane mniemanie o sobie,a uwierz mi takie osoby kończą marnie

- Ty próbujesz mi grozić?- Zapytał po raz kolejny

- Owszem i teraz to ty mnie posłuchasz!- Podniosłam na niego głos tak,że,aż się odbiło echem- Nawet nie wiesz jaki błąd zrobił mój ojciec,że mnie tu zostawił bo jeśli ty będziesz mnie traktował jak małą gówniarę to daję Ci słowo,że urządzę tu istne piekło,a tego co ja mogę zrobić to nie widział  żaden z was- Zagroziłam mu

Skierowałam się w stronę drzwi i wyszłam zostawiając to zapewne w osłupieniu,ale mnie to nie obchodzi. Nie pozwolę,żeby jakiś marny idiota traktował mnie jak małą gówniarę która boi się byle czego...O nie nawet nie wiedzą z kim mają do czynienia.


..................................
............

Tak oto prezentuje się I rozdział
.....................
Tę historię opowiada bohaterka opowiadania więc nie zdziwcie się,że jest napisane " Ja" lub "Powiedziałam"
..............................
Jeśli tylko będziecie mieli ochotę komentujcie. Zapraszam do czytania


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Demon Hunters#2

Son of the Devil#2

Daughter of church of Night#3